W polskiej blogosferze, tzn. wśród specyficznego towarzystwa blogerskiego zrobiło się bardzo wesoło za sprawą maila od jednej z większych agencji SEO. Agencji, która obsługuje większych klientów. Wszystko poszło o "gościnny" wpis dla Sony w imię dzielenia się wiedzą.
Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu w tej kategorii. Wiele rzeczy się działo. Tak jak zapowiadałem w ostatnich wpisach, dzisiaj publikuję pierwszą część z mojego, jakże ambitnego planu zwiększania oglądalności. W tym „raporcie” podsumuję blogi.
Od dłuższego czasu pracuję nad nową wersją autentyków. Efekt już jest â nowy wygląd wraz z silnikiem przechodzą ostatnie fazy testów. Premiera nowej wersji planowana jest na początek listopada. Przed oficjalnym startem postanowiłem zasięgnąć opinii fanów tej strony. Za pośrednictwem NK.
W sieci można coraz więcej przeczytać o reklamowaniu się za pomocą tej sieci. Trzeba przyznać, że nie bez powodu. W ostatnim miesiącu postanowiłem dotrzeć do nowych użytkowników bloga dla fanbojów Apple (tych nowych jak i starych wyjadaczy). Ustaliłem sobie budżet na 120zł. Jakie były tego efekty?
Niektórzy użytkownicy Google być może przyzwyczaili się do tego, że w wynikach (zazwyczaj, bo czasami gdzieś w środku) wyszukiwania pojawiają się mapki z lokalizacjami firm i „firm”. Początkowo myślałem, że to nie generuje żadnego ruchu i nikt w to nie klika. Do czasu.
Pewnie wiele osób myślało lub dalej myśli, że porzuciłem mój projekt w których postanowiłem sobie aby na kilku serwisach zwiększyć oglądalność o minimum 100%. Ostatnie półtora miesiąca trochę wybiły mnie z rytmu z powodu kilku rzeczy.
Do tego wpisu nakłonił mnie pewien test na blogu o programach partnerskich, w których autor dowiódł, że częste czy systematyczne aktualizowanie strony skutkuje wyższymi pozycjami w Google na pewne – interesujące go – frazy. Jak dla mnie ten test był mało wiarygodny, z tego względu, że strona była katalogowana ręcznie i za pomocą skryptu.
Dzisiaj, po świętach, przedstawiam kolejny raport odwiedzin stron na których zwiększam oglądalność. Muszę przyznać, że nie jest to takie proste jak początkowo myślałem. O ile przy nowych serwisach, gdzie ruch jest mały, sprawa ma się o wiele prościej. W przypadku gdzie jest już jakiś większy ruch, to poziom trudności jest znacznie większy.
Marzeniem każdego blogera, prędzej czy później jest pokonanie pewnej bariery – zdobyć reklamodawcę czy nawet sponsora, który w jakiś sposób wesprze nas w jego redagowaniu. Spece od marketingu jeszcze nie są aż tak bardzo przekonani do tego typu reklamy, bo to nowość w Polsce (a na zachodzie codzienność). Zaraz jedni napiszą, że to zależy od branży. Bzdura.
W związku z moim projektem o zwiększaniu oglądalności, przeglądam, czytam wszystko co jest związane z różnymi zabiegami, które komuś pomogły zwiększyć ruch na stronie. Tak się składa, że całkiem nie dawno, na blogu SEOmoz, pojawił się bardzo fajny case, w którym opisane zostały kroki do osiągnięcia prawie tysiąca wejść na stronę.