Jak nie zdobywać i żebrać o linki - case Sony i SearchLaboratory
W polskiej blogosferze, tzn. wśród specyficznego towarzystwa blogerskiego zrobiło się bardzo wesoło za sprawą maila od jednej z większych agencji SEO. Agencji, która obsługuje większych klientów. Wszystko poszło o "gościnny" wpis dla Sony w imię dzielenia się wiedzą.
Wiem, że na zachodzie są poradniki w stylu jak zdobywać linki za darmo i są tam porady typu - napisz do blogerów maila z pytaniem czy nie zechcieliby umieścić wpisu gościnnego w którym można przemycić kilka linków. No ale bez przesady. Nie wiem jakie doświadczenie w branży ma bohater zajścia - Jacek z SearchLaboratory - ale podejrzewam, że może być początkującym Jeśli się mylę to mnie poprawcie.
Myślałem, że przy takich współpracach jak duża firma Sony, z dużą firmą SEO mają duży budżet na działania i pole do popisu. A okazało się, że każdy chce zaoszczędzić jak najwięcej kosztem wpisów na kilku blogach. Na części się uda, na części nie. Widocznie taka strategia jest odpowiada obu stronom. Swoją drogą, dlaczego pominęli mnie? :)
Pech chciał, ze Jacek trafił na blogerów, którzy nie są "sprzedajnymi dziwkami" i mają swoją cenę i wartość. Oczywiście wg Sony wszystko jest OK, bo to "powszechnie stosowana praktyka w działaniach SEO polegająca na dzieleniu się treścią".
Jako ciekawostkę powiem Wam, że niektóre firmy SEO (za granicą) bez problemu płacą $100-150 za wpis na blogu z jednym linkiem na rok.
Po tym zajściu nasuwa mi się taka refleksja. Czy w Polsce jest ktoś, kto potrafi dobrze obsłużyć klienta takiego kalibru jak Sony? Przecież tam miesięczny budżet na marketing idzie w tysiącach złoty. Tak ciężko zaplanować jakąś ciekawą strategię zdobywania linków? Sony nie może rozdać kilka sztuk swojego sprzętu? Lodówki, konsole itp? A może konkursy?
Takie działania jakie zostały opisane są trochę ryzykowne. Jak pokazało życie, zamiast pomóc to robi się czarny PR.
Czyli co, takie jest SEO w Polsce?
Ĺšródło: klik (wpis) i klik (dyskusja na FB).
Edycja: Właśnie dostałem informację, że chodzi o firmę SearchLaboratory z UK, a nie o polską SearchLab. Sony podało złą informację a właściwie skrót, który oni używają a kojarzy się ze znaną firmą z Polski.
Komentarze 44
100$ płacą też w Polsce ;)
Nie dostałeś takiej oferty? :)
@Wojtek: Nie, kto tyle płaci? :)
Oszczędzając na SEO :P potem masz promocje na telewizory itd.. xDDD
Piotrze, a źródło? Bo chętnie bym popatrzył jak się sprawa rozwija a nie wiem czy to Kominek czy jakiś inny bloger ;)
@Radeq: zaktualizowałem linki do źródeł.
Artykuł nie miał być reklamowy, to znaczy że chodziło o artykuł bez linka?
Jeśli tak, to chyba przesadzacie z tym oburzeniem.
@Igor- artykuł miał być jak najbardziej z linkiem.
Widziałem już ten temat u Pawła wczoraj i też się bardzo zdziwiłem, że takie kwiatki mogą się zdarzać agencjom obsługującym tak duże firmy jak Sony.
Na jednej ze stron dostałem za taki wpis na rok 1500 zł od duuużo "biedniejszej" firmy. Sami tyle zaproponowali. I tylko 200 uu dziennie, pr3. Oczywiście targetem tej strony nie są gimbusy. Ten list to mega obciach. Ludzie, ceńcie się i nigdy nie idździe na takie coś. Za darmo to w twarz można dostać. Korporacje mają dużo kasy, więc niech się nią dzielą.
Ej, no ale jaki łajt hat, dzielenie się treścią i w ogóle.. szkoda tylko, że wyszła wiocha ;-)
Również często jestem świadkiem takich praktyk to chyba wszystko przez książkę : "Przechytrzyc google" gdzie właśnie jedym z opisanych metod zdobywania linków jest wystosowanie odpowiednich listów, próśb, błagań ;) i w sumie nie widze w tym nic złego jeśli obojgu stronom to przynosi korzyści.
Jesli artykul rzeczywiscie bylby powiazany z tematyka mojego bloga to moze i bym sie zdecydowal.
Ja zawsze patrze na wartosc materialu/promocji... dla moich czytelnikow.
Gdzie ty widzisz te korzyści dla obu stron?
Inna rzecz, że handlowcy wielu różnych firm SEO bardzo ładnie tłumaczą marketingowcom dużych firm, że "SEO to tania reklama". Jak ktoś będzie myślał o kampanii adekwatnej do klientów "wielkokalibrowych" to się okaże, ze konkurencja zaproponuje dziesieciokrotnie nizsze ceny.
Ale tez z drugiej strony - gdyby tekst był unikalny, wartościowy i wyraźnie podpisany? To jednak byłoby kompletnie co innego i wtedy afera niepotrzebna, po prostu trzeba było wtedy dyskutować odnośnie ceny.
Na stronach prowadzonych przez moją firmę dostajemy miesięcznie kilkadziesiąt "informacji prasowych", nie oznacza to chyba, że trzeba robić wielką aferę ;d
Mógł trochę lepiej ubrać w słowa, że to informacja prasowa ;) Bo kto daję się na taki prosty chwyt ;)
pfff normalna sprawa, nie ma co się oburzać :), a zawsze można zapytać "co w zamian"
@Jachu - ale z treści tekstu podanego jako źrodło wynika, ze to nie informacja prasowa, a tekst gościnny.
Szczerze mówiąc nie wiem, o co ta cała afera. Z jednej strony mamy dużą firmę, która ma rzekomo zdobyć linka za darmo... z drugiej strony mowa jest o samej formie zdobywania linków za darmo.
Po 1. uważam, że każdy SEOwiec powinien w swojej strategii link buildingu uwzględnić tę formę zdobywania linków, tj. kontaktowanie się z redaktorami serwisów tematycznych lub bloggerami w celu poinformowania o wynikach badań lub innych ciekawych materiałach, z propozycją, aby redakcja opracowała własny materiał na tej podstawie lub informacją o tym, że samemu może się taki artykuł przygotować;
Po 2. jest to metoda 100% White Hat SEO, ponieważ artykuł taki publikowany jest zupełnie bezinteresownie, a ewentualny link jest zamieszczony w jego treści tylko wtedy, kiedy właściciel takiego serwisu się na to zdecyduje. Również on decyduje, czy będzie to link pozycjonujący czy nie;
Po 3. w treści wklejonego maila nie ma informacji o tym, że autor wiadomości chce w ten sposób zdobyć linka. Wiem, że to nasze zboczenie zawodowe i wszędzie widzimy jako główny cel linki pozycjonujące, ale w tym przypadku widzę jedynie chęć wypromowania siebie czy danej firmy pokazując się w roli eksperta na znanym blogu.
A jeśli już mamy patrzeć na ten temat tylko pod kątem SEO to zwróćmy uwagę na kilka zalet takiej publikacji:
1. dostajemy za friko wartościowy i unikalny tekst - bo nie sądzę, aby ktokolwiek próbował wrzucić ten sam wpis gościnny na kilka blogów, a musi być on interesujący, żebyśmy nie odmówili publikacji;
2. publikując artykuł kogoś z zewnątrz jest szansa, że osoba ta pochwali się publikacją i w ten sposób zdobędzie do niej wartościowe linki.
A co do samego żebrania to miałam lepszą sytuację. Odezwał się do mnie właściciel jednego z serwisów DO z propozycją objęcia stanowiska dyrektora SEO. Brzmi nieźle, prawda? Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że miałam pracować w zamian za... satysfakcję z prowadzenia tak popularnej strony. A Wy tu narzekacie, że ktoś próbuje za darmo zdobyć linka w zamian za przygotowanie ciekawego materiału na stronę ;-)
Wpisy gościnne są oczywiście znaną praktyką wśród blogerów, ale powinny bardziej służyć budowaniu marki niż samego zdobywania linków. Problemem wg mnie jest samo podejście firmy pozycjonującej, która w pewien sposób "sprawdzała", czy blogerzy to frajerzy? Czy to był taki problem odpowiedzieć sobie jasno, że tekst jest tylko po to, żeby zdobyć bardzo wartościowy link i są w stanie tyle i tyle za to zapłacić? Dziwne jest to, że za linki do katalogów czy precli firmy są w stanie płacić, za pozycjonowanie SWL też, a za umieszczenie tekstu na dobrym blogu już nie :)
Sprawa może nie jest jakoś bardzo kontrowersyjna, ale zawsze warto mieć oczy szeroko otwarte i co najważniejsze cenić siebie, swoją pracę i to co się stworzyło.
Piotrze, uśmiałem się trochę, bo ja dostałem maila od tego Pana. Chciał napisać coś, ale nie wiedział, co... I to wzbudziło moje podejrzenia :) Dopiero potem wyszło, że przy okazji chce dodać linka pozycjonującego. Jedyne, co mogłem zaproponować, to rozliczenie współpracy fakturą VAT. Kontakt się urwał... :P
Zabawne w tej sytuacji jest fakt, że agencja, która za tym stoi - z racji swoich powiązań z Gazeta.pl - raz próbuje stać na straży moralności i blasku fleszy mówić na łamach np. Gazeta.pl co wolno, a czego nie wolno robić w seo (Posty gdy Google nakładało filtry w lutym i maju) - a gdy światło zgaśnie to zapomina się o tym, o czym się mówi.
Dużym problemem jest właśnie to, o czym napisał Wilk - wmawia się Klientom, że nie mam nic tańszego niż seo, a potem się dopiero zaczyna drabina.
To nie Search Lab tylko searchlaboratory.com. SONY będzie pisać oświadczenie.
Hmm, ja też dostałem tego maila, też odnośnie Sony.
No cóż, byłoby fajnie, gdyby nie afery z udziałem tejże "firmy". Kilka minut guglania, kilka linków o nich w odpowiedzi i podziękowali "rozumiejąc moje stanowisko".
Tekst tekstem, ale firmować swoim nazwiskiem firmę, która ma za nic swoich użytkowników...? Trzeba mieć tupet, żeby coś takiego zaproponować.
Też dostaliśmy taką ofertę, nie powiem ale zainteresowało mnie to, liczyłem na to że zaproponują jakiś konkretny content, a tu dostałem listę tematów jak pod PP :/
musiałem konkretnie napisać co by mnie interesowało i by pasowało do produktów Sony, ale to Ja musiałem wymyślić, co prawda mail poszedł, ale nie liczę na coś godnego uwagi
a z maila wynika, że to On chce się podzielić czymś ciekawym na łamach mojego bloga, ogólnie to na miejscu Sony porozmawiałbym sobie z agencją
Teraz jest Pingwin i linki zdobywa się na blogach - pomyśleli eksperci SEO marki Sony :)
> Przecież tam miesięczny budżet na marketing idzie w tysiącach złoty.
Miesięczny budżet na marketing to idzie w tysiące miesięcznie u mnie, w jednoosobowej DG. Paru zer zapomniałeś :)
Co do samego płacenia za wpisy na blogach, to znajomy działający aktywnie w social media w ramach promocji bezpośredniego konkurenta Sony twierdzi, że oni chętnie płaciliby za wpisy na blogach, tylko bloggerzy nie chcąÂ kasy. Skoro 99% publikuje wpis za darmo, to nie będą przecieżÂ nikomu wciskać na siłę pieniędzy do kieszeni.
IMO to brzmi logicznie.
wielka afera o nic :)
takich ofert czasem dostaje kilka dziennie i jakoś problemu z tego nikt nie robi
ps.
Marcin Kossedowski - ja chętnie opiszę konkurenta Sony w zamian za produkt do testów :)
np. jak robić fotki dla małego e-commerce przy użyciu ... pusa ;)
Kominek? TEN Kominek? shpyo = Kominek?:) dobre dobre:)
Kris za cholerę nie rozumiem twojego posta.
Odnośnie wpisu - afera o nic. Nasi blogerzy (nie Ci SEO bloggerzy tylko inni) lubią się po prostu "głaskać po ptakach" i robią z siebie towarzystwo zamknięte pod kloszem, żeby ktoś czasem nie próbował wejść między nich.
Jak pisała Marta - to darmowy content, o którego formie publikacji i tak decydujesz Ty.
Wiele osób zapomina, że gościnne wpisy naprawdę mogą przynieść korzyść dla dwóch stron - nie patrzcie na wszystko przez pryzmat linków.
Ĺťenada. Wpis oczywiście, a nie działania agencji. Podejscie typu - "jestem znanom modowom blogerkom"- prosze mi zaplacic i to duzo, a ja sie zastanowie czy umieszcze wpis. Polska blogosfera w powijakach, a w kontekscie SEO to juz w ogole nie ma o czym mowic. Ps. platne wpisy to chyba 'against Google guidelines' he?
Ciekawy ile by zapłacili za dodanie wpisu do mojego precla? Czy do moich darmowych precli również zapłacą za wpisy :) Dobre...
"Wiele osób zapomina, że gościnne wpisy naprawdę mogą przynieść korzyść dla dwóch stron - nie patrzcie na wszystko przez pryzmat linków."
No tak, tylko inaczej wygląda publikowanie tekstu, który pomaga uczciwie działającej firmie, a inaczej takiej, która swoich klientów najzwyczajniej w świecie "dyma" (vide: afery z Sony w roli głównej).
IMO publikacja tekstów gościnnych nie powinna narażać blogera na uszczerbek na wizerunku. Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby na blogu technicznym publikować tekst, który reklamuje/linkuje firmę, która cwaniakuje z exploitami, jest na bakier z aktualizacją oprogramowania, zabezpieczeń.
Wpisy gościnne - tak, teksty sponsorowane - tak, sprzedanie duszy diabłu - nie.
Etyka jeszcze obowiązuje, przynajmniej u mnie.
Shpyyo - oni nie mogliby ci zapłacić, bo to byłoby niezgodne z prawami Google, rozumiesz? Dlatego prosili o naturalne linki ;-)
Prosić to pewnie sobie i mogą, ale nie wierzę, że ktoś kto się liczy w sieci skorzysta z ich oferty...
Popieram tutaj stanowisko Lexy i innych, którzy twierdzą, że to jest afera o nic.
'Każdy orze jak może' także 'w tym szaleństwie jest metoda' ;p;)
Nie wiem czy chodzi o tego samego Jacka, ale do mnie też jakiś napisał i zaproponował ojro za czas włożony
"Nasza współpraca miałaby polegać na zasadzie artykułu sponsorowanego. W treści artykułu umieściłby Pan link (który bym Panu dostarczył)
Oczywiście zrekompensowałbym Panu czas poświęcony naszej współpracy.
Jeśli chodzi o gratyfikację pieniężną, jestem upoważniony, aby zaoferować Panu
⏠25 za czas włożony w tworzenie i umieszczenie publikacji na Pańskim blogu.
Jacek
Online researcher
Search Laboratory Ltd - Global Search Marketing
Leeds HQ
Prowadząc sklep internetowy z koszulkami dostaję więcej zapytań o to "czy wykonacie mi koszulkę za darmo, w zamian za umieszczenie logo na rękawku?" niż zapytań za które klient chce zapłacić.
Może jest, a może nie jest to normalne ale niewątpliwie powszechne, że każdy by chciał coś za darmo. Trzeba się nauczyć reagować na takie wiadomości, najczęściej klikając "kosz".
Wczoraj dostałem maila od misterwhat.pl z prośbą o umieszczenie linka do ich serwisu na mojej stronie.
Na taki mail nabrało się miasto kalisz i na swojej oficjalnej stronie kalisz.pl dało link.
Czyli nie którzy złapią się na tego typu maile
Hm na stronie Kalisza nie znalazłem tego linku.. ale nie o to nawet chodzi.
Prędzej nabierze się "miasto Kalisz", Olsztyn, czy Przemyśl niż nawet kiepski blogger. Za portal miejski odpowiedzialna jest osoba której 'wisi' czy wstawi 1 czy 3 linki za darmo, bo to nie jej strona.. a nawet tym bardziej, bo się nie zna na seo, tylko na wklejaniu newsów do cmsa ;)
Prawie się nadziałem:D
Szczerze mówiąc nie przypuszczałem, że SONY strzeli taką gafę.
Ĺťal, taki wielki potentat, widać że ich przycisnęło, noc cóż przed wielkim G nie ma ucieczki :)
Wielki G niczym wielki brat nikomu nie daruje, niezależnie czy to mały pionek czy wielki gracz na rynku :)
Podejrzewam, że masa osób zgadza się na taki artykuł na swoim blogu bez żadnych korzyści dla siebie. W końcu można napisać "Sony ze mną koresponduje". A stosunkowo mała ilość osób wie ile to może być warte. Ale faktycznie Sony powinno stać na promowanie swojej strony.
Chyba tez tak spróbuję :) Niestety nie mam takiej mocy jak "SONY" i prestiż reklamy będzie mniejszy ;)