Jak Google walczy ze spamem? Czyli Matt Cutts wdaje się w dyskusję z ukaranym webmasterem!
Bardzo rzadko zdarza się aby ktoś z Google odpowiedział na narzekania osoby, która dostała filtr lub ban. Jednak dzisiaj stała się rzecz nieprawdopodobna. Na te narzekania odpowiedział sam Matt Cutts i co więcej, wdał się w dyskusję nie tylko z autorem narzekań, ale i z innymi biorącymi w dyskusji.
W tym wpisie postaram się wybrać wg mnie te najciekawsze wypowiedzi Matta. Jeżeli chcesz przeczytać całą dyskusję, to odsyłam na HackerNews, gdzie toczyła się cała dyskusja.
Cała ta historia zaczyna się tradycyjnie. Webmaster żali się, że strona dostała karę od Google i stara się na uzyskać rozwiązanie z tej całej dyskusji. Jak często w takich przypadkach, każdy z "poszkodowanych" uważa swoją stronę za potrzebną i użyteczną. Został pokazany zrzut ekranu ze statystyk.
Przypadek ten bana jest o tyle ciekawy, bo wszystko zaczęło się od zablokowania konta AdWords z powodu naruszenia regulaminu. Interwencje telefoniczne w AdWords i zgłoszenie do Google nie pomogły.
Autora strony boli jeszcze to, że stracił dość dużą porcję gotówki. Potwierdza się tylko to, że uzależnianie swojego "pasywnego dochodu" od Internetu, to nienajlepszy pomysł.
Za co był filtr?
Wg Cuttsa strona to typowy spam - agregator treści. Co więcej, na stronie można generować nieskończone treści poprzez odpowiednio spreparowane zapytania do wyszukiwarki (włączając w to różnego rodzaju zapytania o pornografię). Każda z takich automatycznie wygenerowanych stron, zawiera tysiące linków z programu partnerskiego.
I tutaj zaczyna się robić ciekawie, bo Matt zaczyna pisać więcej i więcej informacji na temat funkcjonowania zespołu od zwalczania spamu.
Ciekawostki od Matta
O to garść informacji o Matta:
- Jeżeli SQT uzna stronę za spam, może tą informację przekazać dalej - do innych zespołów (np. od reklamy) aby ten "cynk" sprawdziły. Jednak to działa tylko w jedną stronę. Zespół od reklam nie może podać informacji o spamerach ekipie od SERPów.
- Komunikacja 1 do 1 czyli webmaster kontra członek SQT. To jest dopiero news! Google eksperymentuje z bezpośrednim kontaktem z webmasterem gdzie można wyjaśniać nieścisłości.
- Matt broni politykę ludzi odpowiedzialnych za banowanie kont w AdSense i AdWords. Podanie konkretnej przyczyny blokady konta może pomóc prawdziwym oszustom i spamerom w ulepszeniu swoich technik.
- Kolejny problem jest natury logistycznej. Gdyby każdemu zgłoszeniu jakie dostaje SQT jedna osoba poświęciła 10 minut przez 3 lata, to Google potrzebowałoby ponad 20 tysięcy pracowniku do ogarnięcia spamu.
- Płatny support dla webmasterów? Jest to możliwe ze strony Google, jednak musiałby to być bardzo dobrze zorganizowane.
- Cały proces wykrywania spamu jest maksymalnie zautomatyzowany. Jednak, za każdym razem, gdy strona zostanie oznaczona jako spam, zostaje przypisywana jednemu z członków SQT, który weryfikuje tą informację (algorytm nie zawsze trafnie ocenia stronę). Potem, jeżeli jest zgłaszany wniosek o ponowne rozpatrzenie, strona jest ponownie sprawdzana ręcznie. Podejrzewam, że podobny scenariusz odbył się podczas mojej zbanowanej domeny :P.
- Wszystkie "ręczne" decyzje są zapamiętywane i wykorzystywane w ulepszaniu algorytmów do wykrywania spamu.
- Okazuje się, że prezentacja (strony, treści) strony ma duże znaczenie. Nie chodzi tutaj o Internautę, ale i o członka SQT. Jeżeli wizualnie zobaczy (SQT), że strona jest "słaba" to naciśnie przycisk "ban". Strona stwarzająca pozory "dobrej" czy "pomocnej" może pomóc.
- Mały stosunek treści do reklam (np. AdSense) może być powodem do kar. Google zaczyna się temu zjawisku bardziej przyglądać - czyżby koniec śmieciowych stron pod MFA? Więcej na YT.
- Wszelkie decyzje są podejmowane w taki sposób aby użytkownicy Google byli zadowoleni z wyników. Nie jest intencją Google bycie złym, bo jeśli będzie złe, to użytkownicy szybko zweryfikują to i przestaną lubieć Google, a to nie jest celem Google.
- Jedna z plotek głosi, że aby zaindeksować 1 miliard dobrych stron, które nie są spamem, trzeba przeszukać 20 miliardów stron (nie są to dane od Google).
Nie wiem jak Wy, ale jestem bardzo zadowolony z tego co Matt napisał. Jest to chyba jedyne miejsce w sieci, gdzie pojawiło się tylko KONKRETĂW (ciekawych) od Google, a nie tylko teksty typu "zgodnie z naszymi wytycznymi...". Część tych informacji na pewno wykorzystam do rozwiązywania problemów z indeksowaniem stron.
Mam nadzieję, że niczego nie przekręciłem podczas tłumaczenia i interpretowania myśli Matt'a Cuttsa :).
Komentarze 26
Gratuluje znaleziska bardzo pozyteczne info sporo ciekawych informacji. Matt przestal sciemniac? :)
Garść ciekawych konkretów, dobry wpis. W wolnej chwili muszę przeczytać źródła. Dzięki za info
Przedzieram się właśnie przez wątek, ale jestem pod wrażeniem wylewności Matta. To jest chyba to, czego oczekiwałbym od pracowników Google...
Bardzo konkretny post :) Postaram się pamiętać o tym przy przyszłych pracach nad pozycją.
Zastanawiam się nad myśleniem Googla odnośnie przepływu informacji między specjalistami SQT i fachowcami od SERPów. Dlaczego to działa tylko w jedną stronę?
@egloo - zapewne dlatego, ze SQT musi mieć rozeznanie tehcniczne, a dział AdWordsów już niekoniecznie.
Generalnie materiał ciekawy, choć wypowiedzi o czynniku ludzkim nie mają praktycznego znaczenia. 90 % to automaty. Są marne szanse na "ponowne rozpatrzenie" przez czynnik ludzki. Jeżeli "coś" użytkowniku zawaliłeś, możesz wysłać prośbę o ponowne rozpatrzenie, ale to dłuuuugo potrwa.... ;)
Wow, fajne info, lubię takie ciekawostki ;)
przeczytajcie oryginal, po prostu poezja ;) fajne znalezisko
To nie przypadek. Wszystko może się zdarzyć. Mat przechodzi ciężką 30 dniową BEZMIÄSNĄ dietę :)
Bezmięsną = wlaściwą. Jestem weganinem już 7 lat. Matt na tym zyska :) A wracając do tematu, kiedyś zastanawiało mnie właśnie ile czasu Google musiało by poświęcić na odpowiedzi w sprawie przyczyn filtra/bana. Mając 20.000 pracowników ciężko było by ujednolicić styl odpowiedzi.
"Bardzo rzadko zdarza się aby ktoś z Google odpowiedział na narzekania osoby, która dostała filtr lub ban."
Wręcz przeciwnie, zerknij na fora :) http://www.google.com/support/forum/
Ciekawe tylko, jak ta wypowiedź przełoży się na naszą rzeczywistość. Jeśli faktycznie będzie tak, jak mówi Matt, to jestem pod dużym wrażeniem. Wreszcie znikną brudasy, a TOP10 zapełni się wartościowymi stronami, co większości użytkowników pozwoli zaoszczędzić sporo czasu.
Bardzo przydatny wpis, masa ciekawych wskazówek. Aby unikać banów fajnie by było dostawać jasne wytyczne od google ale gdyby takie wytyczne google dawało to zaraz każdy by znajdował 100 sposobów na obejście dlatego SEO to wieczną "ciuciubabka" :)
Jasne tylko gdzie jest ta granica?
Jutro może być w innym miejscu, nowe algorytmy nowe zasady i nowe osoby poszkodowane :(
"Jeżeli SQT uzna stronę za spam, może tą informację przekazać dalej - do innych zespołów (np. od reklamy) aby ten "cynk" sprawdziły. Jednak to działa tylko w jedną stronę. Zespół od reklam nie może podać informacji o spamerach ekipie od SERPów."
ee no nie wiem, kazdy moze zlozyc skarge o spamie w serpach przez formularz. jest nawet plugin do chrome - google webspam report
wiec raz, ze to technicznie bez problemu mozliwe, a dwa, ze bez sensu by zdeczke bylo, by dzialalo tylko w jedna strone. Moze Matt sie pomylil albo ktos mu zle powiedzial?
Wniosek z tego taki - jeśli robić spam, to tylko ładny dla oka spam :)
"Google eksperymentuje z bezpośrednim kontaktem z webmasterem gdzie można wyjaśniać nieścisłości."
To jest akurat świetny pomysł. Mógłby odbywać się np przez panel dla webmasterów, a jasny, precyzyjny komunikat o ocenie strony przez pracownika SQT wyjaśniło by nie raz wiele watpliwości. W ogóle to brakuje jakiegoś wskaźnika w wyszukiwarkach o jawnej i precyzyjnej ocenie jakości strony. Bo PR to juz dawno o niczym nie świadczy.
Jeżeli SQT uzna stronę za spam, może tą informację przekazać dalej - do innych zespołów (np. od reklamy) aby ten "cynk" sprawdziły. Jednak to działa tylko w jedną stronę. Zespół od reklam nie może podać informacji o spamerach ekipie od SERPów.
To jest kłamstwo - już dwukrotnie miałem sytuację, w której najpierw AdSense wstrzymywał wyświetlanie reklam w witrynie (za "treści dla dorosłych" - oba przypadki były dyskusyjne [erotyka nie była tematyką witryny], ale wiadomo, że to Google ma ostatnie słowo), po czym po pewnym czasie (tydzień lub 2 dni) następował filtr na całą witrynę (słowa główne + long tail) - wyraźnie widoczny w odwiedzinach (coś jak panda).
Sympatyczny facet z tego Matta Cuttsa. Dużo czasu ostatnio spędzałem na oglądania materiałów publikowanych przez google - spójrzcie na licznik wyświetleń (choćby na YouTube) - strasznie mało ludzi w ogóle zagląda do tych wskazówek. Może to jest powód dla którego w necie jest tyle nieefektywnego spamu...
A tak btw - ciekawe czy filestube.com ma filtr, za nieskończene generowanie treści:
site:filestube.com
Niestety spamu nie da się całkowicie usunąć, wyeliminować. Już jest niestety za późno.
Ciekawe wskazówki, dzięki.
Jak by nie było spamu......
to by kupa ludzi była bezrobotna.
Ciekawe informacje, przyda się to. Niemniej zlikwidować spamu do końca się nie da. Troszkę to automatyzowanie wszystkiego mnie martwi ale to już temat dla futurystów ;)
Hmm.. pomysł z płatnym supportem Google dla webmasterów wydał mi się najciekawszą częścią.. ja bym pewnie skorzystał. Choć po ostatnich zmianach nie wyrobili by się z robotą ;-)